niedziela, 24 stycznia 2010

Ludzie dżungli - czyli etniczne plemiona w Tajlandii

Ludność Tajlandii jest stosunkowo jednorodna, gdzie około 85% populacji posługuje się językiem Tai i dzieli wspólną kulturę. Jednak, ze względu na specyfikę północo-zachodniej części kraju, gdzie zamieszkuje kilkadziesiąt grup oraz podgrup etnicznych, kraj ten można określić jako wielonarodowościowy. Historia pochodzenia plemion sięga ostatnich kilku wieków, kiedy to ludy z południowych Chin i Tybetu dotarły na górzyste tereny między północną Tajlandią, Laosem i Birmą. Późniejsze migracje plemion były wynikiem prześladowań politycznych, ucieczki przed reżimem, poszukiwania spokoju, bezpieczeństwa lub po prostu lepszego życia.
Lęk przed prześladowaniami skłonił przybyszów do wyboru życia w odosobnieniu. Osiedlili się więc na porośniętych dżunglą terenach, położonych wysoko w górach, by wieść spokojne życie z dala od cywilizacji. Ta izolacja pozwoliła plemionom zachować ich własną kulturę, tradycje, język i wyróżniające je miedzy sobą stroje.
W północno-zachodniej Tajlandii można wyróżnić 6 głównych grup etnicznych: Hmong, FAO, Lahu, Lisu, Akha oraz Karen - najliczniejsza (ok 300.000), która przybyła z Birmy.






























Plemiona żyją bardzo skromnie. Trudnią się głównie rolnictwem, a w przeszłości uprawą i przemytem opium, który obecnie jest zakazany. Przeciętna wioska plemienna składa się z kilku chałup osadzonych na palach, pokrytych trzciną, często bez prądu czy jakichkolwiek wygód.












































Jednak i do plemiennych wiosek nieuchronnie wkrada się postęp. Młodsze pokolenie nie nosi już tradycyjnych strojów, zastępując je tandetnymi ubraniami, przywiezionymi z miast, a obecność turystów wymusza zmianę zachowania z tradycyjnego na "światowe".










































Coraz częstszym widokiem staje się zamontowany na trzcinowym dachu biednej chałupy talerz anteny satelitarnej - symbol dobrobytu i postępu.




















Plemiona mają swój udział w rozwoju turystyki w Północnej Tajlandii. Ogromne rzesze turystów przybywa tu każdego dnia ze wszystkich zakątków świata, w poszukiwaniu bogactwa kulturowego i zachowanych tradycji. Organizowane są wyprawy, gdzie turyści mogą nie tylko odwiedzić te wyjątkowe wioski, ale nawet pomieszkać w nich kilka dni.

Do wiosek plemiennych można dostać się różnymi sposobami. Do tych położonych bliżej miast, można dojechać autobusem, samochodem czy innym środkiem lokalnego transportu. Eksploracja wiosek położonych w głębokiej dżungli, możliwa jest tylko przy użyciu łodzi lub grzbietu słonia. Ale są też wioski, do których nie dociera żadna forma transportu. Tam można dostać się tylko w ramach turystyki trekkingowej.




24 luty 2009
Dwudniowy trekking - wyprawa do wiosek plemion Karen i Lahu.

Uczestnicy grupy (kolejno od lewej):
Włoszka, autorka tejże relacji, tuż za nią Anglik, obok Niemiec, Tony (tajski przewodnik), za nim Holender i jego dziewczyna, Brazylijka i jej chłopak oraz Anglik.
(Siedzący od lewej): Meksykanin, Japończyk, Polak i Portugalczyk. W sumie 13 uczestników plus przewodnik.























Po wielu godzinach marszu dotarliśmy do wioski plemienia Karen, by ujrzeć zjawisko niepowtarzalne, czyli kobiety-żyrafy charakteryzujące się nietypową długością szyj.

Wioska Mae Hong Son, położona niedaleko granicy z Birmą, na pierwszy rzut oka wygląda na opuszczoną. Kilka chatek usytuowanych blisko drogi, reszta za płotem, za którym toczy się codzienne życie.
























Po wejściu na teren wioski, obowiązki gospodarza przejął przewodnik, który oprowadzając nas po obejściu, opowiedział jak to jest z tymi kobietami.
Gdy dziewczynka z plemienia Karen ukończy 5 lat, na jej szyję zakłada się kilka mosiężnych, niezbyt ciężkich obręczy. Po ukończeniu 10 lat decyzję o dołożeniu kolejnych pozostawia się dziewczynce, jednakże zazwyczaj godzi się ona na to, gdyż bycie kobietą-żyrafą pozwala jej żyć dostatnio, bez konieczności wykonywania ciężkiej pracy w polu.






























Dorosła kobieta z plemienia Karen nosi na sobie obręcze o wadze ok 9 kilogramów. Zdjęcie obręczy wiąże się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem - skręceniem karku pod ciężarem głowy, toteż kobiety-żyrafy nigdy ich nie zdejmują (nawet do spania).

Na temat szyj tych kobiet istnieją pewne hipotezy. Twierdzi się, że posiadają one więcej kręgów szyjnych, lub że kręgi te są wydłużane pod ciężarem mosiężnych obręczy. Badania jednak nie potwierdzają tych domysłów. Okazuje się, że optyczne wydłużenie szyi jest wynikiem obniżenia klatki piersiowej, w wyniku wręcz zmiażdżenia obojczyków pod naporem ciężaru nakładanych obręczy.





























Skąd narodził się pomysł noszenia tych przedziwnych ozdób? Wersji jest kilka.
Pierwsza odwołuje się do kwestii bezpieczeństwa. Podobno w dawnych czasach, gdy do wioski skradały się dzikie tygrysy, obręcze miały chronić szyje, ręce i nogi bezbronnych kobiet przed zębami drapieżców.
Druga wersja jest bardziej drastyczna, mówi o karze za niedochowanie wierności małżeńskiej. Jeśli kobieta zdradzi męża, obręcze zostaną jej zdjęte, by niewierna poniosła karę w postaci samoistnego złamania karku za swój występek.
Inna wersja mówi o rytuale oszpecającym, jakoby długie szyje odstraszały porywaczy kobiet na birmański dwór.
Według jeszcze innej wersji - im dłuższa szyja, tym kobieta bardziej ponętna:)





























Jednak bez względu na powody powstania tej tradycji, kobiety z plemienia Karen noszą i będą nosić obręcze na szyjach dopóty, dopóki turyści będą chcieli płacić za ten niecodzienny widok.

Podczas pobytu w wiosce plemienia Karen można się czuć zażenowanym obserwując podglądanie i fotografowanie kobiecych szyj, w sposób mniej lub bardziej jawny. Nie zmienia to jednak faktu, że korzyść leży zarówno po stronie turystów żądnych niecodziennych widoków, jak i po stronie kobiet żądnych ich pieniędzy.


I ja tam byłam...płaciłam...i zdjęcia też robiłam...:)






















Obok kobiet-żyraf wdzięczyły się też reprezentantki innych plemion. Jednak ich niezaprzeczalny wdzięk i uroda wypadały blado przy długich szyjach kobiet z plemienia Karen, które były bezkonkurencyjne.














































c.d.n.